„Nazwa i znak firmowy naszej korporacji to nasze najbardziej wartościowe aktywa”. Tak zaczyna się treść broszury korporacyjnej “Jonson & Jonson”. Pod tymi słowami, podpisać się może każda z największych marek świata. Całkiem niedawno Sony przeprowadziło konkurs na nazwę dla swojego nowego produktu.W odpowiedzi wpłynęło 3,400 pomysłów. Żaden z nich jednak nie zwyciężył. Nie jest to jednak niczym niezwykłym. Dziewięć na dziesięć międzynarodowych nazw jakie wymyślisz, okażą się być niedostępne.
Znak firmowy to często bardziej wartościowe dobro firmy, niż wszystkie inne jej aktywa razem wzięte. Jednak sondaż, który wśród 400 przedsiębiorstw przeprowadził specjalista od nazewnictwa - Steve Rivkin, wskazuje, że w porównaniu do lat 80, specjaliści od marketingu wprowadzają na rynek prawie trzy tysiące razy więcej marek. Używają nowych metod w ich tworzeniu, i zastrzegają nawet te, których nie będą używać. Dlatego wymyślenie naprawdę dobrej nazwy staje się dla nich coraz trudniejsze.
"Jedyną, najważniejszą decyzją, jaką podejmujesz w marketingu, jest nadanie nazwy produktowi. Jack Trout, w książce Positioning: The Battle for Your Mind"
Aktualnie dostępność wolnych nazw, to problemem numer 1.
Przeładowanie rynku komunikatami i informacjami dotyka także świata nazewnictwa. Istnieje około 2,5 miliona zarejestrowanych znaków firmowych w Stanach Zjednoczonych – i przynajmniej o 3 miliony więcej w innych krajach. W ubiegłym roku na całym świecie zarejestrowano ponad 500, 000 nowych nazw. Standardowy słownik ma ok. 100, 000 pozycji. Kończą nam się słowa na tworzenie nowych nazw. Tak więc, jak trudno jest wpaść na naprawdę dobrą nazwę dla firmy, czy produktu? Otóż bardzo trudno. Parę lat temu sektor produktów przemysłowych Kimberly-Clark zarejestrował nazwę „Brand X”.
"Gdyby w przedsiębiorstwie miał się dokonać rozłam,
byłbym usatysfakcjonowany biorąc nazwę, znak
firmowy i pozycję firmy, a wy moglibyście przejąć jej
wszystkie tradycje i strategie, a i tak wyszedłbym na
tym o wiele lepiej niż wy."
John Compton - Były prezes Quaker Oats
Marki zaczynają coraz bardziej przypominać handel nieruchomościami.
Przedsiębiorstwa zaczynają już zbierać marki na sprzedaż. Sam natknąłem się na taką firmę, która posiada ok. 100 znaków towarowych, marek lub nazw produktów. Mają je nawet podzielone na kategorie takie jak: pielęgnacja włosów (osiem marek), mrożonki (osiemnaście marek), artykuły gospodarstwa domowego (cztery marki). Ponadto mają na sprzedaż także kilka nazw powszechnie znanych korporacji. I nie są to głupie, wymyślone nazwy. Czy możesz po prostu odświeżyć jakąś starą nazwę i zacząć zarabiać na niej pieniądze? Tak – dokładnie. Ale istnieją ograniczenia.
"W handlu nieruchomościami jest to lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja. W markach to świadomość, świadomość, świadomość."
Czy twoi potencjalni nabywcy pamiętają tą nazwę i mają z nią dobre skojarzenia? Nigdy nie odtworzysz jej dawnej chwały, ale możesz zrobić na niej niezły interes. Jednak nie będzie z niego takiego zysku, jaki przynoszą aktualne marki wiodące prym na rynku. Czy gładź do ścian o nazwie “bielik” poradzi sobie równie dobrze jak CEKOL? Mało prawdopodobne...